czwartek, 4 lipca 2013

8.

-Dzień Dobry-powiedziała miła kobieta za biurkiem
-Dzień Dobry, przyszłyśmy na przesłuchanie
-a tak Panna Rozalii i Panna Indiana
-tak to my-odpowiedziałyśmy wspólnie
-proszę to wypełnić, następnie tamtym korytarzem-wskazała palcem-do końca i pokój 356
-dziękujemy
Byłyśmy na przesłuchaniu do programu X-FACTOR do tańczenia. Słyszałam że On odpadł więc go nie będzie. Pomijając że no wiecie... och dobra macie mnie. Tak naprawdę przyszłam tu z Indianą dlatego aby go zobaczyć ale też na casing. Takie programy wróżą przyszłość, no zobaczy nas ktoś powie że umiemy tańczyć i się może uda. No warto pomarzyć. Wracając do NIEGO. Odpadł więc taka sobie dupa.
-Blondyna a Koll to będzie?
-nie mam bladego pojęcia. O patrz to ten pokój
-wchodzimy-zapukałyśmy
-Wejść
-Dzień do...
-tak tak wiem. Proszę położyć zdjęcia i CV tutaj-pokazał biurko- i przebrać się i zatańczyć.
-oki doki

-całkiem całkiem drogie panie-pan?? nie wiem jaki bo się nie przedstawił ocenił nas-mam nadzieję że niedługo się z wami skontaktuję.



-ten koleś na tym castingu był jakiś inny-oznajmiła Ind przygotowując kolację w domu
-też tak sądzę, ani się nie przedstawił ani nic, dość dziwne-odpowiedziałam siadając na krześle barowym czekając na posiłek
-przynajmniej są jakieś szanse na to że się dostaniemy do tego programu i będziemy tańczyć
-i to jest jedyny pozytyw tego dnia
-hej hej nie załamuj się, Jego już nie ma
-no wiesz-przeciągnęłam oby dwa słowa
-ROZALI SŁUCHAM!!
-On cały czas do mnie pisze, ja już nie mogę no!-wrzasnęłam, jakoś dziwnie bo nie chciało mi się płakać, hy...czyżby mi przeszło?niee to na pewno nie.
-nie odpisujesz mu?
-zwariowałaś?-podeszłam do niej i poklepałam ją po głowie. Ona była niższa ode mnie-a właśnie Ind moja mama ostatnio dzwoniła do mnie i pytała się czy nie chciałby byśmy wystąpić na Fashion Week London.-kiedy wypowiedziałam te słowa o mało nie zeszła na zwał- musiały byśmy tylko iść na kolejny castingi no wiesz do projektantów.-uśmiechnęłam się do niej
-nie ma mowy! Ja nie umiem chodzić na szpilkach
-każda kobieta potrafi.
-ja nie-parsknęła
-umiesz umiesz. Castingi są w poniedziałek, wtorek, środę i piątek. Więc następny tydzień mamy cały zajęty.
-ale chwilę, jak twoja mama dzwoniła? Jak?
-och-wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam do salonu
-a jedzenie? Jestem głodna!
-poczekasz
-dobra mów
-no więc moja mama to była modelka. Elena Gilbert. Kojarzysz?
-nie skojarzyłam faktów przecież ty jesteś Gilbert. Nie wiedziałam że Ona to twoja mama-widziałam zachwyt
-no, i dzwoniła
-okej pójdziemy na te castingi, tylko pod jednym warunkiem, musisz nauczyć mnie chodzić na tych dziadostwach jakimi są szpilki.
-zawsze, to chodź-podskoczyłam z kanapy
-najpierw kolacja



-no to teraz idziesz
-ale jak-kazałam założyć Ind moje szpilki i jakąś sukienkę aby mogła się przejść po naszym pseudo wybiegu którym był hol.
-no tak jak ja-ruszyłam w swoich szpilkach które miałam na nogach-to proste i pamiętaj że musisz iśc po linii prostej.
-nie da się!-zaczęła się niekontrolowanie śmiać
-Indiana uspokój się i rusz tą dupę!-powiedziałam dośc surowo z drugiego końca holu.
-idę-powiedziała cicho
-łał- opadła mi szczena- jesteś urodzoną modelką
-och przestań
-nie! Jesteś genialna, nie wiedziałam że mam taką zdolną przyjaciółkę.




**Niall**
-Niall Horan prosimy na scenę-usłyszałem zaraz po tym jak już wyleciałem z programu.
Kiedy stanąłem na podeście zauważyłem jeszcze 4 innych chłopaków.
-Panowie-zaczął Samon-niestety odpadliście-znów w moich oczach pojawiły się łzy. Niall ogarnij dupę nie płacz, jesteś facetem!
-postanowiliśmy-mówiła dalej Nickole- że połączymy was w jeden zespół-stanąłem jak wryty i nie potrafiłem w tamtej chwili oddychać
-Znaczy witamy z powrotem w programie CHŁOPAKI TYLKO JAKO ZESPÓŁ- i wtedy doszło to do mnie że znowu jesteśmy w grze. Zaczęliśmy się cieszyć i przytulac jakbyśmy znali się dobre 10lat a tak nie było.
Po emocjach związanych z powtórnym wejściem do programu dowiedziałem się że jestem w zespole ONE DIRECTION. Nazwę wymyślił ten kudłaty Harry, a no chwile.
W grupie jestem Ja, Liam Payne, Harry Styles, Zayn Malik i Louis Tomlinson.
Louis jest najstarszy a Harry najmłodszy.
Mam nadzieję że nasza paczka się zaprzyjaźni i zdobędziemy zwycięstwo w programie.
Kiedy byłem sam i ochłonąłem po tym wszystkim postanowiłem zadzwonić do Rose.
Wybrałem numer i miałem nadzieję że odbierze...
-Halo?-usłyszałem po drugiej stronie słuchawki
-Rose? To ja Niall
-wiem, czego chcesz, nie mam czasu z tobą rozmawiać
-muszę ci coś powiedzieć
-Niall ja muszę kończyć Ind idzie
-nie stój poczekaj!
-....
-Rose!Rose!!
-CHOLERA!- krzyknąłem, rozłączyła się, jasny gwint, ta Indiana czy jak jej tam mnie denerwuje.
Wiem że zrobiłem źle robiąc to co zrobiłem ale potrzebne były mi te pieniądze. Kocham Rozalii i ona o tym wie!! muszę to wszystko naprawić! Tylko jak?

Najpierw trzeba „pozbyć” się tej całej INDIANY!!





Hello
Mamy nową administratorkę na stronie. CIESZYCIE SIĘ?
JA BARDZO. Kamila jest wspaniała i jej opowiadanie mnie wciągnęło i jestem zaszczycona że zgodziła się kontynuować swoje opowiadanie na moim blogu.
Jak myślicie co zrobi Niall aby uratować swój honor przez Rose?
Pozdrawiam
W69

wtorek, 2 lipca 2013

7

**Indiana**
-że kurde która jest?-przetarłam oczy ze zdziwienia że jest ta godzina o której myślę.
Mamy sobotę. Po wczorajszym mam plan aby zabrać Rose na wypad nad jezioro. Musi zapomnieć o tym wszystkim co wczoraj miało miejsce.
Wstając z łóżka zahaczyłam o łazienkę i garderobę aby jakoś o 13 wyglądać. No co? Człowiek potrzebuje snu.
Zeszłam na dół i przygotowałam kanapki i kawę.
-ROSEEE- zadarłam się z dołu. Nic zero reakcji. Włazimy na górę.
-ROSE! KOLL TU JEST!-powiedziałam dość głośno z powagą choć to było bardzo trudne.
-co? Jak? Ale która jest?-w tępię nał stała na łóżku w totalnej rozsypce. Wyglądała jak kupa nieszczęścia. Przepraszam że mówię tak o swojej przyjaciółce ale to prawda.
-żartuję, chodź ubierz się i jedziemy na przejażdżkę.
-oki doki...




**Rozalii**
-Kanapki z pomidorem-takk-mówiłam ci jak bardzo cię kocham?
-nie-uśmiechnęła się do mnie
-to ci mówię.



-Ind gdzie my jedziemy? I dlaczego znów prowadzisz moje autko?-zapytałam kiedy jechałyśmy już dobrą godzinę.
-niespodzianka. I jeżeli ty byś nim jechała to nie było by niespodzianki więc ja muszę jechać.
-cokolwiek-odpowiedziałam
-jeszcze chwila, nie będziesz żałować.
-jasne- odbarknęłam



-jesteśmy złośnico
-las? Serio? Wywiozłaś mnie do LASU?-byłam oburzona- LAS TO JA MAM 100M. OD MOJEGO DOMU IND-podkreślałam słowa
-nie o las tu chodzi a o to co za lasem-wycadziła będąc już poza autem-idziesz czy chcesz zostać tu sama? Niechętnie wyszłam z auta i podążyłam za jej sylwetką.

-i jak?
-Ind kocham cię-rzuciłam się na dziewczynę
-mówiłam że nie pożałujesz. Stałyśmy teraz nad przepaścią w domyśle. Jakieś 50m niżej było jezioro i dzięki bogu na londyńską pogodę świeciło słońce.
-teraz możesz wykrzyczeć z siebie te wszystkie negatywne emocje, proszę, tu nas nikt nie usłyszy a ja myślę że tobie jest to bardzo potrzebne-odrzekła
-dziękuję-podeszłam bliżej stropu, rozłożyłam ręce po bokach wiecie coś w stylu TITANIC- NIE WIEM JAK MAM WYBACZYĆ OJCU TO CO ZROBIŁ I JAK POSTĄPIŁ!! NIE WIEM JAK MAM ŻYĆ Z TYM CO ON ZROBIŁ!! KOCHAM NIALLA ALE ON JEST TOTALNYM DEBILEM ŻE ZGODZIŁ SIĘ NA PROŚBĘ MOJEGO OJCA!! MAM OCHOTĘ ROZWALIĆ MU TWARZ!! NIE WIEM CO MAM ZE SOBĄ ZROBIĆ!! NIE MA SENSU W MOIM ŻYCIU!! NIE MAM DLA Kogo już żyć....-mój głos z krzyku przerodził się w półgłos i w ostateczności zamienił w płacz-DLACZEGO MI TO ROBISZ?-zapytałam się 'JEGO'-JA CHCIAŁAM TYLKO CHŁOPAKA-mówiłam łkając-RODZINY, SZCZĘŚCIA, SPOKOJU A CO MAM??!! GÓWNO I TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE!! ZNIESZCZYŁEŚ MOJE ŻYCIE!! NIE CHCE CIĘ ZNAĆ!!-upadłam na kolana płacząc coraz bardziej, podeszła do mnie blondynka, przytuliła i zaczęła uspokajać. Nie wiedziałam co mam robić moje życie nie miało żadnego sensu...totalna katastrofa.




'jego'-tzn. Jezusa
Następny fragment jest już w odniesieniu do Nialla.



Witam
Są wakacje postaram się dodawać rozdziały codziennie.
Mam nadzieję że liczba wejść wzrośnie bo jak nie będę zmuszona do usunięcia bloga.
I zamiast Last-First-Kiss zacznę podpisywać się W69
Tak więc pozdrawiam i miłej lektury
W69


czwartek, 4 kwietnia 2013

6.


6. Pierwszy dzień i telefon...


-Ind wstawaj za 2 godziny mamy zajęcia!-była 7 rano. Śniadanie już zrobiłam bo wstałam o 6. nie mogłam zasnąć przez jeden głupi sms od Nialla.
Tęsknie. Kocham cię, tak bardzo chciał bym cię zobaczyć”
miałam łzy w oczach. Usłyszałam jak Indiana schodzi po schodach i szybko przetarłam 'wodę' z moich oczu.
-co tak pachnie-spytała kiedy była już w kuchni
-naleśniki-uśmiechnęłam się do niej
-o której ty wstałaś skoro zdążyłaś zrobić śniadanie-usiadła i już zajadała swój posiłek
-o 6. nie mogłam spać. Idę na górę się szykować. Jak zjesz to odłóż talerz do zlewu ok?
-pewnie
poszłam do góry. Postanowiłam że nie będę odpisywać Niallowi. Wzięłam prysznic i przebrałam się w dżinsy, bluzkę, sweter i vansy.
Zeszłam na dół, zmyłam naczynia, Indiany nie było więc musiała ubierać się do szkoły.
Siadłam na kanapie i zadzwonił mój telefon. Odebrałam gdyż był to mój tata
-cześć skarbie-zaczął
-hej tato
-kochanie o której kończysz zajęcia?
-jakoś przed 17 a co?-bawiłam się kosmykami moich włosów
-tak się pytam bo wiesz, że teraz WWE ma tourne po Angli
-tato...
-mogła byś wystąpić przynajmniej na dwóch-ciągnął
-dobrze, ale jeszcze nie wiem kiedy ok?
-ciesze się. Kocham cię i mama też
-ja was też, a teraz muszę kończyć bo jadę do szkoły a i właśnie mam współlokatorkę bo Niall się wyprowadził-powiedziałam dość szybko
-słucham- zaksztusił się
-spokojnie, zadzwonie do ciebie dzisiaj po lekcjach i wszystko ci opowiem zgoda?
-tak
-kocham i paptaki- zakończyłam rozmowę
-z kim gadałaś?-spytała Ind
-z tatą. Dzwonił się zapytać czy wystąpie...
-aaa czaję, jedziemy?-spytała
-jasne-wzięłam kluczyki i zamknęłam drzwi, zbliżyłam się do auta kiedy ujrzałam z pięciu paparazzich
-aha zaczyna się-ciężko oddychnęłam
-ale co?-zdziwiona zapytała
-patrz-pokazałam dyskretnie głową na facetów stojących po drugiej stronie ulicy
-jak oni mnie znaleźli-załamałam ręce
-to może ja poprowadzę?-zaczęła
-że jak?-otworzyłam szeroko oczy
-no proszę-błagała mnie
-niech ci będzie-rzuciłam jej luczyki
-super-uradowana Ind zasiadła za stery mojego BMW
-ty tak masz zawsze?-zaczęła kiedy byłyśmy już w aucie
-przeważnie.-jechałyśmy już-no cóż Ind witam w świecie gdzie ciężko jest wyjść z domu normalnie-zaśmiałam się

-jesteśmy
-no nareszcie-wstałam i można było powiedzieć że wybiegłam z mojego samochodu
-zaczekaj-wołała blondynka-nie ma ich tutaj
-dobra dobra wiem swoje. Chodź już
-a torba?
-zabierzesz mi-zrobiłam słodkie oczka
-agrrr...niech będzie
-drzwi zamknij-wykrzyczałam i i odwróciłam się w podskokach


w 5 minut byłyśmy już pod klasą i czekałyśmy na dzwonek
-hej dziewczyny
-o hej Koll- odpowiedziała Ind
-siemeczka-powiedziałam- mam dla ciebie niespodziankę. W poniedziałek za tydzień albo dwa będę na gali i załatwie ci bilety VIP pasuje-spytałam
-jesteś wspaniała-przytulił mnie i pocałował w poliko
-miło wiedzieć
-dobra zakochańce, kończymy miłosne wyznania i spadamy na lekcje
-jakie miłosne...aaa...dobra niech ci będzie-parsknęłam
-ja jej nie podrywam-zaprzeczył Koll i posłał Ind złowrogie spojrzenie
-tylko mówię co to widzę. Mnie się nie oszuka...



**po lekcjach**
-to był dramat
-Ind nie przesadzaj nie było tak źle
-no właśnie co tam 4 zadania z matmy na jutro-dodał Koll
-hahahaha. Ja to bym bardziej chciała dowiedzieć się kto do naszej Rose dzwonił przynajmniej 30 razy dzisiaj w przeciągu 7 godzin ha?-podniosła jedną brew ku górze
-dobra do jutra Koll. Jakby ci nie szło z matmą to wpadaj- odprałam i zmieniłam temat rozmowy
-pewnie-zaśmiał się



-byłam już w aucie razem z Ind-muszę ci dzisiaj opowiedzieć o Niallu, więc możesz jechać najdłuższą drogą jaką tylko znasz
-bez problemu. Opowiadaj-zaczęłam mówić jej o wszystkim, o jego castingu, o przeprowadzce, o naszej nocy.
-skończony dupek-podsumowała
kocham go-powiedziałam niepewnie
-ale on nie jest ciebie wart skoro cię zostawił
-ale...
żadnego ale-przerwała mi-jak będziemy w domu dasz mi swój telefon i do niego zadzwonie. Powiem mu to i owo żeby się odczepił
-nie, nie trzeba-mówiłam drżącym głosem. Właśnie podjechałyśmy pod dom
-jesteśmy
-może być sałatka owocowa na kolację?-spytałam zamykając bagażnik
-mniam mniam. Uwielbiam-wyprostowałam się i spojrzałam w okno gdzie znajduje się kuchnia
-zaraz zaraz, wychodziłyśmy o 8 rano
-tal
-świeciłaś światło w kuchni?!
-nie
-zostań tu-zrobiło się groźnie
-co? Ale...
już, jak coś to przywale temu komuś z tyłu jest łopata idź po nią-od razu po nią pobiegła
-dobra wchodzę jak coś to moje buty i cała szafa jest twoja-zaśmiałam się
-bardzo śmieszne-skrzyżowała ręce na piersi

w tym momencie drzwi mojego domu się otworzyły a nich stanął
-tata??!!-wykrzyczałam
-cześć córuś-powiedział uradowany-ty zapewne jesteś Indiana przyjaciółka
-yhy- pokiwała głową
-tato do cholery!!! trzeba było powiadomić swoją córeczkę o tym że zagościsz w jej domu, ja miałam zamiar przywalić ci tą łopatą-wskazałam na przedmiot
-przepraszam ale chciałem zrobić ci niespodziankę, nie gniewaj się
-dobra Ind chodź do domu
-taa jasne już idę-dziewczyna ocknęła się
Weszłyśmy do środka i poczułam zapach domowego jedzenia
-tato to jest...
-umiem mówić-przerwała mi-jestem Indiana Evans mam 17 lat i chodzę z pańską córką do szkoły i do klasy.
-miło mi cię poznać Indiano, jestem ojcem tej pannicy
-haha-zaśmiała się
-tato nie rób mi siary
-córeczko spokojnie, zrobiłem ciasto francuskie z owocami takie jakie lubisz
-kocham cię, kocham cię-rzuciłam mu się na szyję
-pyszności-odparła blondynka
-smacznego dziewczynki
-dziękujemy-odpowiedziałyśmy równocześnie
-to jaki jest powód twoich odwiedzin?-zaczęłam dialog z wąsatym tatą
-po prostu za tobą tęskniłem i te bilety ci przywiozłem o które mnie prosiłaś-zaczął mówić co raz wolniej i wolniej
-aha tak tak a Irlandia to wielki kraj-szyderczo się zaśmiałam-prawdziwy powód ojcze-zapytałam stanowczo
-chodzi o Nialla- nosz wiedziałam że po to przyjechał
-ale co ja mam ci powiedzieć? Że wykorzystał to że się tutaj przeprowadziłam i sam odszedł spełniać swoje marzenia?
-nie możesz być na niego zła, tak czy tak by to zrobił.
-i ty go bronisz?
-ja go nie...
-bronisz go właśnie!!
-nie krzycz
-bo co!? Jeszcze powiedz mi że ty o wszystkim wiedziałeś to nie wiem co zrobie- cały czas Ind siedziała w kuchni i słuchała naszego dialogu
-wiedziałem
-słucham-zaczęłam płakać
-on mi to wszystko powiedział, wiedziałem że to zrobi, że nie pójdzie do szkoły tylko na ten cholerny casting, córuś ja mu kazałem, chciałem żeby się od ciebie odczepił, to nie jest dobra partia dla ciebie. Zapłaciłem mu by odszedł od ciebie.
-Jak to mu zapłaciłeś?ty słyszysz siebie samego tato!! ja go kocham i kochać będę. A teraz wynoś się z tond nie chce cię widzieć, jak mogłeś zrobić to swojej jedynej córce-płakałam jak oszalała-nie chce cię znać ani widzieć rozumiesz! Jak mogłeś zrobić mi takie świństwo!
-dla twojego dobra, on i tak by cię skrzywdził a czym szybciej tym lepiej
-co ty piepszysz!? Jakie skrzywdzić! Wiesz co to i tak już nie ma znaczenia bo on odszedł i nie wróci...
-wyjdę dobrze ale proszę cię o jedno, nie kończ kariery-zabrał wszystko i wyszedł
-Ind ja..-znowu zaczęłam płakać jak małe dziecko, ona mnie przytuliła. Gadałyśmy cały czas popijając wino. Kiedy się trochę uspokoiłam zdałam się na odwagę i zadzwoniłam do blondyna.
-cześć piękna właśnie miałem do ciebie dzwonić...
-ile ci zapłacił?-zapytałam prosto z mostu
-ale kto?
-ile ci zapłacił pytam się po raz ostatni
-ale ja nie wiem o czym mówisz-udawał że nic nie wie
-posłuchaj debilu, ja nie jestem na sprzedaż, skoro mój tata ci zapłacił trzeba było się od razu ulotnić a nie udawać że nic się nie dzieje, nie chce cie znać. Rozumiesz-krzyczałam do słuchawki
-ale..
-nie ma. Koniec z nami rozumiesz nie dzwoń więcej i nie pisze i nic w ogóle nie rób.-rozpłakałam się-życzę powodzenia w karierze dupku
-no i bardzo ładnie mu powiedziałaś, dobra dziewczynka. Oparłam się o jej ramię i zasnęłam.




**TYDZIEŃ PÓŹNIEJ**
Niall codziennie do mnie wydzwania ale albo nie odbieram albo odbiera Indiana.
Dzisiaj ostatni raz wystąpię na RAW i rezygnuję z tej branży, pieniędzy mam wystarczająco dużo pieniędzy na życie. Z tatą nie rozmawiam od tamtego zdarzenia. Jedynie utrzymuje kontakt z mamą, ona przekonuje mnie abym porozmawiała z ojcem ale ja nie mam ochoty.
No cóż trzeba żyć tym co jest a nie przeszłością.
Dzisiaj zaprosiłam na kolację Kolla. Jest miły i no ładny.
Wszystko było już przygotowane, kolacja stała na stole, tylko ja i Ind byłyśmy w proszku
-ciapo on ma być za 10 minut nie zdążymy-biegłam po schodach
-ciapa ja? To ty 4 godziny gotowałaś dla niego
-oj dobra chodź-pociągnęłam ją za rękę i weszłyśmy do garderoby

-już jest-usłyszałam dzwonek do drzwi
-ty czy ja?-wskazała na mnie Blondynka
-już idę- krzykłam z góry. Ostatnie poprawki i gotowe, otworzyłam drzwi
-cześć Rose-wręczył mi wielki bukiet róż
-hej, wjedź
-pięknie wyglądasz
-dziękuję
-a gdzie zbuntowana-odwieszał właśnie swój płaszcz
-tutaj, wyłoniła się zza filaru. Przywitali się i zasiedliśmy do stołu
Sama kolacja przebiegła bardzo spokojnie, następnie przenieśliśmy się na kanapę i zaczeliśmy rozmawiać na jakieś błahe tematy. Było świetnie, śmialiśmy się i cały czas atmosfera była wyśmienita.
Nasz meeting przerwał dźwięk dzwonka
-kogo licho niesie
-Ind pójdziesz
-przecież wstałam nie widzisz?-rzuciłam w nią poduszką
-Rozalii-zawołała
-hym?
-możesz tu no tego podejść
-a muszę Koll mnie nie chce póścić
-no wiesz raczej się rusz
-gramole się-ledwo co się nie przewróciłam
-kto to zno.....wu- zamórowało mnie i mina mi zrzedła
-Rose słonko
-wypierdalaj stąd w tej chwili, mówiłam ci że nie chce cię widzieć
-chciałem cię przeprosić
-ale ja mam w dupie te twoje przeprosiny
-Dziewczyny co się dzieje-zapytał Koll z salonu
-nic nic zaraz przyjdziemy, nieproszony gość-odpowiedziała blondynka już nieco wnerwiona
-posłuchaj Niall czy jak cię tam zwą, wypad z tego mieszkania bo jak nie to dzwonię po policję zrozumiano-już miała mu przywalić
-Indiana spokojnie, on sam pójdzie-stanęłam stanowczo i założyłam ręce na piersi
-ja nie dam tak łatwo o sobie zapomnieć-odwrócił się-a i jeszcze jedno pamiętaj że cię kocham-i już go nie było...



**KILKA GODZIN PÓŹNIEJ**
-Rozali idziemy już spać, jesteś mocno wstawiona chodź-mówiła dziewczyna
-oj spokojnie mała jest dobrze, ja chce opić totalnego debila jakim jest Niall
-o czym ona gada
-Koll nie ważne myślę że powinieneś już iść-mówiła do chłopaka...


-Rozalio przegięłaś dzisiaj w 100%-zaczęła się drzeć
-nie drzyj się proszę daj mi spać
-nagrabiłaś sobie


**Oczami Indiany**
Po wielu trudnościach położyłam w końcu pijaną Rose do łóżka, nie dziwię się jej że się opiła.
Była godzina 4 nad ranem. Byłam padnięta, to był trudny dzień, można powiedzieć że poznałam Nialla, ale i tak sądzę żę to skończony kretyn.
W końcu położyłam się do łóżka i zasnęłam...


Witam
Dodaję kolejny rozdział
Last-First-Kiss

środa, 3 kwietnia 2013

Imagin Harry cz3. Ostatnia


 -czy ty możesz mi do cholery powiedzieć, gdzie ty wczoraj byłaś?-zaczął się na mnie drzeć
-teraz cię to interesuję?
    -cały wieczór do ciebie wydzwaniałem i nic!! co ty sobie myślisz?
    -a ty co!! nie lepszy!! od czasu kiedy spotykałeś się z Taylor stałeś się wobec mnie obojętny!! a do twojej wiadomości byłam z Louisem, on jedyny mnie rozumie
    -nie mów tak do mnie nie życzę sobie-w tym momencie poczułam do niego alkohol
    -ty jesteś pijany?
    -a co ci do tego?
    -jest rano a ty już jesteś najebany, nie poznaję cię Harry
    -nie wymądrzaj się, i co niby całą noc byłaś z Louisem?-mówił kpiącym tonem
    -tak, on..
    ty dziwko-przerwał mi-spałaś z nim!!
    słucham, wyjdź z tąd rozumiesz!!-zaczęłam się drzeć, oczywiście już wstałam z łóżka, jedynie stałam na nim
    -nie-podszedł do mnie i mnie mocno złapał
    -puszczaj rozumiesz!! pomocy!!-krzyczałam, złapał naprawdę mocno
    -nikt nie ma prawa mówić i zachowywać się tak w stosunku do Stylesa-położył mnie na łóżku i zaczął rozbierać
    -aaa pomocy!! ratunku-w tym momencie do pokoju wbiegli Louis, Liam, Niall, Zayn i Emma, od razu rzucili się na niego, kiedy odciągnęli go ode mnie wybiegłam do łazienki i się tam zamknęłam.



** 30 min później***
-M otwórz te drzwi-to był Louis, on jeden został, wszystkim pozostałym kazał wyjść
-nie- odezwałam się przez płacz-ja tak nie mogę, on mnie...-nie mogło mi to słowo przejść przez gardło
-Marta proszę otwórz, on był pijany nie chciał tego. Proszę cię otwórz drzwi-podeszłam do nich i otworzyłam je. Lou wszedł i przesiedział tam ze mną do wieczora, gdyż musiał się zbierać na koncert, ja też chcąc czy nie chcąc musiałam iść w końcu moi rodzice mieli być na tym koncercie, musiałam dać z siebie wszystko.



Koncert wypadł świetnie, ja postanowiłam że wystąpię jeszcze na koncertach w Polsce i odejdę, nie mogę żyć z tą traumą i tym że Harry pod wpływem alkoholu chciał mnie zgwałcić. Ja nie mogłam z nim być, byłam odważna ale jeżeli była bym z nim i tak miało by wyglądać moje życie wolę być sama...


**2 lata później**
Można powiedzieć że uciekłam od tego wszystkiego ale jednak w dalszym ciągu miałam kontakt z Louisem i Emmą.
Skoczyłam studia, w dalszym ciągu robię aplikację. Pracuję u Marka, w starej pracy.
Mieszkam w Londynie ale zmieniłam mieszkanie.
W naszym starym(moim i Emmy) mieszka teraz właśnie Emma z Niallem.
Pół roku temu mieli ślub, byłam na nim i Harry też był ale z nim nie rozmawiałam.
On do tej pory próbuje się ze mną skontaktować, zmieniałam numer już z 5 razy ale on i tak za każdym razem go zdobywa, myślę że Louis mu daje. Są przyjaciółmi więc co ja się dziwie, pewnie i tak wie gdzie mieszkam i co robię bo Louis mu powiedział.
Ja żyłam jak by jego nie było, proste, Harrego Stylesa w moim życiu nie było nie ma i nie będzie.
Nie no co ja gadam, ja go kocham- mówiłam sama do siebie



**3 miesiące później**
Harry Styles codziennie z inną dziewczyną!
-odłóż tą gazetę-powiedział Lou
-no ale...
-już
-no dobra-to już kolejna gazeta i kolejna okładka z Harrym w roli głównej
-ej M co jeszcze bierzemy do tego obiadu?Marta
-tak, jestem, słyszę
-powiedziałem odłóż tą gazetę-totalnie się zawiesiłam
-ale ja ją chce, chcę ją przeczytać
-nie będziesz czytać bzdetów-i przekomarzaliśmy się tak jeszcze dobre 10 min. w końcu wyszło na moje i wzięłam tę gazetę.



-możesz podać mi piperz- poprosiłam Louisa kiedy przygotowywałam dla nas obiad.
Lou przyjechał do mnie gdyż mają przerwę w trasie cały tydzień, cieszę się z tego. Dowiem się co nieco co u chłopaków słychać
-gotowe, Lou chodź bo wystygnie-zawołałam chłopaka kiedy wszystko było już na stole
po dobrej godzinie, skończyliśmy konsumowanie posiłku i przerzuciliśmy się na sofę.
-to co oglądamy-zapytał
-mam ochotę na jakiś romantyk-on odchylił głowę w tył
-to trzy metry nad niebem a potem tylko ciebie chcę-pokiwałam głową na tak. On wiedział co lubię.
-widzisz dobrze zrobiła ta Babi, zostawiła go, przez jego głupotę zginął jego najlepszy przyjaciel, dobrze mu tak niech cierpi.
-M nie zaczynaj znowu
-ale ja nie zaczynam tylko stwierdzam fakty kotynieńku
-nie lubię jak tak do mnie mówisz
-ale ja lubię tak do ciebie mówić. I co teraz powiesz kotynieńku ha ha stawiasz się-zaczęłam się z nim droczyć
-tak! Sama chciałaś żebym potem nie było-zaczął mnie łaskotać
-hahahaha zostaw mnie, hahahahah ała boli głupku hahahah-nie mogłam złapać oddechu
-sama się na to zgodziłaś teraz cierp ciało jak się chciało-nasze twarze niebezpiecznie zbliżyły się do siebie, już mieliśmy się pocałować ale to wszystko przerwał dzwonek do drzwi. Szybko odskoczyłam od bruneta i poszłam otworzyć.
To co zobaczyłam zaskoczyło mnie. Stałam jak osłupiała
-Marta coś cię zjadło?-zapytał Lou z salonu
-Louiś chodź tutaj na chwileczkę-po 5 sekundach chłopak był koło mnie
-od kogo to-wskazał na wielki bukiet czerwonych róż
-a co ja wróżka-odpowiedziałam i wyszłam na próg mieszkania wziąć bukiet do środka
-jest jakaś karteczka czy coś
-zaraz sprawdzę spokojnie Lou-niecierpliwił się
-DLA CIEBIE. WIEDZ ŻE CIĘ KOCHAM, WTEDY BYŁEM PIJANY NIE WIEDZIAŁEM CO ROBIĘ, TYLE RAZY PRÓBOWAŁEM SIĘ Z TOBĄ SKONTAKTOWAĆ ALE LOUIS MI ODRADZAŁ, MÓWIŁ ŻE JESZCZE NIE CZAS NIE PORA. PO TYCH PONAD DÓWCH LATACH ROZŁĄKI, SPRÓBOWAŁEM DO CIEBIE W JAKI KOLWIEK SPOSÓB DOTRZEĆ. PO WIELU NAPORWACH LOU ZGODZIŁ SIĘ DAĆ MI TWÓJ ADRES...ALE NIE BĘDĘ SIĘ ROZPISYWAŁ.
MARTA KOCHAM CIĘ. SPOTKAJMY SIĘ W NASZYM MIEJSCU DZISIAJ O 22.00
JEŻELI NIE PRZYJDZIESZ ODPUSZCZĘ... HARRY-skończyłam czytać, w tym czasie nie wytrzymałam i po prostu zaczęłam płakać
-Marta idź tam. Wiem o wszystkim. To prawda co napisał. Codziennie się o ciebie pytał, był przy każdej prawie rozmowie moją z tobą. Kiedyś jak gadaliśmy przez skypa siedział obok i płakał, brakuje mu ciebie.
-Lou weź te kwiaty idź do pokoju z powrotem a ja pójdę dobrze-mówiłam cała roztrzęsniona.
-dobrze ale muszę ci coś jeszcze powiedzieć-oznajmił

Po dobrych 15 minutach byłam na miejscu, zobaczyłam go, mogłam usłyszeć jak śpiewa piosenkę którą kocham
...Cause this love is only getting stronger
So I don’t want to wait any longer
I just want to tell the world that you’re mine girl
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us...
-Harry-zaczęłam kiedy podeszłam do niego-ja...ja-odwrócił się do mnie-ja..-łkałam-ja wiem że nie chciałeś. Harry ja ci wybaczam. Wybaczam ci słyszysz?! Też cię kocham.-w tym momencie złączył nasze usta w długim namiętnym pocałunku.-Louis mi wszystko wyjaśnił. Wiem że nie chciałeś, wybaczam
-nawet nie wiesz jak cię kocham-i znowu mnie pocałował...


**tydzień później**
-księżniczko wstawaj śniadanko-poczułam jak ktoś muska moje wargi
-mrrrrr. Jak słodko-otworzyłam oczy-mniam, nutella- podniosłam się na łokciach-dziękuję kochanie
-nie dziękuj wszystko co najlepsze dla mojego aniołka...

**5 miesięcy później**
-Harry muszę ci coś powiedzieć,nie wiem jak to przyjmiesz ale muszę ci to wyznać-uśmiechałam się od ucha do ucha
-M co ty się tak szczerzysz?-usiadł naprzeciwko mnie na łóżku
-no więc. Skarbie-schyliłam się pod łóżko i podałam mu tą rzecz-i?-zapytałam
-Marta-zrobił wielkie oczy gdy ujrzał dwie kreseczki na teście
-będziemy mieli dzidziusia-pocałowałam go ze szczęścia
-Harry?-cały czas był jakiś nieobecny-Haroldzie!!-wrzasnęłam i szturchnęłam go
-dzidziusia tak?
-no Harold żyjesz czy nie? Mówię ci że jestem w ciąży a ty jakbyś nie wiedział jak się dzieci robi.
-co co ja nie wiem-odbarknął w śmieszny sposób-ty mi tu nie takich no tego ale kiedy-nie umiał się wysłowić
-4 miesiąc.-cały czas miałam banana na twarzy. W końcu podszedł do mnie i mocno pocałował, potem zaczął zjeżdżać coraz niżej aż dotarł do brzucha, podniósł moją koszulkę i zaczął do niego gadać. Widać było że jest szczęśliwy z tego że zostanie ojcem
-Harry ono jest za małe żeby cię zrozumieć-od razu posmutniał. Po sekundzie znów wbił się w moje usta ale zachłanniej. Zaczął mnie rozbierać..
-skarbie nie możemy-wskazałam na brzuch-zaszkodzimy dziecku-teraz się załamał
-czyli że...
-tak
-ale...-zrobił ten swój błagalny wzrok
-no dobra raz nie zaszkodzi-pokiwałam do niego żebym do mnie podszedł i zrobiliśmy to. Było to coś wspaniałego. Był taki delikatny, wiedział że nie może zrobić krzywdy dziecku.
-dziękuję byłaś niesamowita
-haha ty też...




Można powiedzieć nigdy nie mów nigdy. Teraz jestem szczęśliwa z Harrym i naszą córeczką Darcy. Mimo tego incydentu nie zwątpiłam w miłość.

KONIEC!!


TA DAM
jejku napisałam, już miesiąc nic nie dodałam
ale to nadrobię
jutro wstawiam kolejny rozdział na bloga i imagina dla mojej Friend.
Mam nadzieję że się podoba
Last-First-Kiss

czwartek, 21 marca 2013

Imagin Niall cz.I


- Weronika możesz na chwilę zejść na dół? - krzyczy mama z kuchni.
- Już idę!!!
Schodząc po schodach już czułam piękny zapach naleśników, które były popisowym daniem mamy. Robiła je w różnych kształtach, od prostych kwadracików i kółeczek począwszy aż do wymyślnych kształtów, których nawet nie da się opisać.
- Pamiętasz o tym, że musisz mnie dziś zawieźć do Centrum Handlowego? - spytałam.
- Po co? Nie masz przypadkiem się czegoś uczyć?
- Mamo, jak możesz nie pamiętać? Dzisiaj One Direction podpisuje swoją płytę. Wiesz dobrze jak długo na to czekałam.
- No tak, przepraszam, ale nie mogę z tobą pojechać, bo muszę zostać dłużej w pracy. A wiesz dobrze, że nie pracuję w domu, a w centrum Londynu. To nie jest takie proste dotrzeć tutaj w pięć minut w godzinach szczytu.
- Tak wiem, w takim razie pojadę metrem.
- No nie wiem, boję się o Ciebie.
- Chyba nie myślisz, że przepuszczę okazję, aby spotkać 1D?
- Dobrze, w takim razie się zgadzam.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!! Jesteś najlepszą mamą na świecie!!!
Kiedy mama się zgodziła, szybko pobiegłam do pokoju wybrać kreację na spotkanie ze swoimi idolami. W końcu zdecydowałam się na to: http://stylistki.pl/wieczorowa-pora--248050/ .
W końcu byłam na miejscu. Podróż metrem zajęłam mi jakieś 10 minut, nie było nawet tak źle. Weszłam do środka i zobaczyłam tłumy nastolatek, które stały w kolejce do długiego stolika ustawionego na środku galerii. Kolejka ciągnęła się aż na 2 piętro. "Nigdy ich nie spotkam" - pomyślałam. Nagle poczułam jak ktoś dźga mnie w plecy. Odwróciłam się ze złością i już miałam nawrzeszczeć na tą bezczelną osobę, ale zamiast tego mnie zamurowało. Za mną stał chłopak w kapturze i ciemnych okularach. Musiał to być chłopak directioner. Już miałam zapytać go o imię, kiedy usłyszałam piski i wrzaski dziewczyn przez które nie dało się ani nic powiedzieć, ani nic usłyszeć. Jednak udało mi się coś wychwycić, a mianowicie były to głosy chłopców z 1D. Nie wierzyłam własnym oczom (na wszelki wypadek sama się uszczypnęłam i okazało sie, że to nie jest sen). Ale coś mi nie pasowało... nie było Nailla. Jak to możliwe? Kocham go najbardziej z nich wszystkich, a jego nie ma? Nie mogłam w to uwierzyć. Chłopcy przeprosili w jego imieniu i powiedzieli, że źle się czuł i nie mógł przyjść. Byłam załamana.
Nagle usłyszałam męski głos. To był ten chłopak directioner, który próbował mnie pocieszyć. Kurcze!!! Rozmawiałam z nim, ale kogoś mi przypominał. W końcu zapytałam go o imię.
A on odpowiedział:
-N.... Noah, a ty?
- Weronika, bardzo miło mi cię poznać.
Jednak coś mi w nim nie pasowało. Miał bardzo znajomy głos i sposób bycia. No ale cóż pozory czasem mylą.
30 minut poźniej
Cały czas rozmawiam z Noah. Myślę, że nadajemy na tych samych falach. Wymieniliśmy się nawet swoimi numerami telefonów. Po chwili usłyszałam głos Harry'ego:
- Ok Niall!!! Wyłaź!! Nie możemy Cię już tak dłużej kryć!!!
Wszyscy ze zdziwieniem zaczęli rozglądać się po każdym zakamarku galerii. W końcu spytałam Noah:
- Wiesz może o co tu chodzi?
- Tak wiem - odpowiedział mi.
- Ale skąd?
- Bo to ja jestem Niall Horan. Chciałem po prostu trochę pobyć z moimi fankami. Mam nadzieję, że się nie obrazisz. Bardzo Cię polubiłem Weronika.
- Nie spoko, ale nadal nie mogę uwierzyć, ze stoi przede mną Niall Horan z One Direction.
- Niall złaź na dół!!! - usłyszałam głos Louisa.
- Zadzwonię!!! - powiedział cicho i odszedł, a ja stałam jak wrtyta jeszcze przez jakiś czas.

Hej Hej
Macie tutaj opowiadanie dla mnie z moim imieniem.
Napisane przez moją Friend.
Nie chciało mi się zmieniać imienia więc jest moje ;)
Mam nadzieję że wam się spodoba
będą dalsze części 
Pozdrawiam
Last-First-Kiss